top of page
  • Zdjęcie autoraPaniPedagog

Wprowadzenie do muzykoterapii


Przed kolejnymi wpisami skupiającymi się już konkretnie bo tak miało być na działaniu muzyki, terapeuty i terapii chcę Was trochę wprowadzić do tego świata :)

Na muzykoterapię składa się jak doskonale wiedzie jakiś dźwięk. Ale jaki to ma być dźwięk żeby miał wywołać odpowiednią reakcję, emocje czy stan osoby na którą będziemy oddziaływać ?

Sprzedam Wam taką ciekawostkę, choć może niektórzy z Was już to wiedzą ; ) U prostego człowieka, takiego jakim ja jestem bez wykształcenia kierunkowego muzycznego, nie posiadającego talentu profesjonalnej gry na czymkolwiek słyszalna muzyka odbierana jest przez prawą półkule. Zapytacie dlaczego ? Otóż dlatego, że w tej półkuli nie ma czasu na analizę i syntezę – to odbywa się w lewej półkuli ;) Słysząc daną melodię po prostu nasze prawe ucho ją wychwyca i ocenia czy nam się ona podoba czy nie, a co za tym idzie wytwarzają się emocje i już wiemy czy nowo słyszalna muzyka będzie dla nas hitem czy kitem :) tzn. czy będzie wytwarzać pozytywne czy negatywne emocje ;) Z kolei u osób z wykształceniem muzycznym to lewa półkula odbiera muzykę. Tam też ją analizuje, układa do niej logiczną część i rozkłada na czynniki pierwsze, emocjom nadając drugorzędne znaczenie.

Gdy chcemy poćwiczyć pamięć, umysł i koncentrację musimy do zajęć wybierać kompozytorów z baroku bo tempo ich melodii to 60 uderzeń na minutę i wspomaga szybsze uczenie się. Dzięki niej nasze ciało jest odprężone ale mózgu pracuje na szybkich obrotach :)

Ale dlaczego akurat muzyka, której tempo to 60 uderzeń jest dla nas wskazana ? A no dlatego, że częstotliwość słyszalnych dźwięków wpływa na nasze emocje i odczucia ciała. Wysokie częstotliwości o ile pamiętam ( sprawdźcie czy się nie mylę ;) ) w granicach 5-8 tysięcy Hz instrumentów takich jak skrzypce,harfa,mandolina najczęściej właśnie występują w baroku. I tu dzieje się cudo :) Dzięki takiej melodii nasze ciało ładuje się i odpręża a mózg pracuje. Takie czary- mary :)

A wiecie, że jak słuchamy naszych ulubionych piosenek czy melodii to wtedy fajnie się czujemy, a to za sprawą dopaminy, która bierze udział a naszych przetwarzaniach nerwowych ;)

Tomatis, o którym zapewne jeszcze u mnie przeczytacie udowodnił, że wysoką częstotliwość posiadają utwory Mozarta i wpływają one na sensomotorykę oraz na układ nerwowy i stąd wziął się tzw. „efekt Mozarta”.

Z kolei kompozycje takich zapewne Wam znajomych Panów jak Beethoven, Vivaldi czy Strauss super wpływają na nasze dzieciaki podczas nauki szczególnie takiej wymagającej logicznego myślenia :) Powiem Wam, że moje dzieciaki bardzo lubią słuchać Vivaldiego ;) Alee pamiętajcie co za dużo to nie zdrowo. Trzeba zachować umiar, żeby uczniowie- mówię o starszych klasach nie zaczęli Wam nucić „Sonety Księżycowej” podczas odpowiedzi. Fajnie jest jednak wprowadzić ten element do pracy, pracując w szkole i przez chwilę będąc wychowawcą klasy na lekcjach wychowawczych wprowadzałam taki element ;) W przedszkolu takiej melodii wykorzystuje do wycieczenia grupy, relaksacji, czasami podczas wykonywania zadań melodia leci w tle ;)

68 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page